Kilka dni temu na warszawskiej aukcji padł rekord na autoportret Jacka Malczewskiego. Z obrazu spogląda poważny artysta. Ubrany teatralnie. W królewskich purpurach. Patrzy z góry, jak ze sceny. Świadomy swojego geniuszu. Pewien swojej wyjątkowej roli. Dumny i poważny. Artysta czasów, gdy sztuki nie uważano za żart i igraszkę.
Przejeżdżałam akurat tego dnia przez Wielgie, maleńką miejscowość nad doliną pobliskiej Iłżanki. Piękne okolice. Jesień tam wyjątkowo złota. Teren jest lekko pofalowany. Na pagórkach – laski, wśród lasków- rozrzucone domostwa. Szpaler drzew na lekko falującym horyzoncie. Niedaleko – Ciepielów, Gardzienice. Ale samo Wielgie jest daleko od szosy, teraz i wtedy, gdy po tych polach i nad tymi stawami biegał kilkunastoletni Jacek Malczewski.
To tam młodziutki Jacek spędzał wakacje u przyjaciela rodziny Adolfa Dygasińskiego. Pod jego opieką uczył się szacunku do przyrody. Podobno prywatny preceptor pokazywał mu w przydomowym ptaszniku różne gatunki ptaków. Uczył rozpoznawać rośliny. Pokazywał jak patrzeć na przyrodę.
I przyroda pozostała bardzo obecna w obrazach Malczewskiego. Choćby w dyskretnej, ale tajemniczej postaci.Jak kwiat ostu w dłoni artysty na autoportrecie z aukcji. Albo w pejzażach. Jeśli kiedyś będziecie przejeżdżać przez te okolice, widoki mogą Wam się wydać znajome. Widzieliście je już gdzieś: w tle obrazów, „Zatrutej studni” czy „Idź do strumienia”!
Fot. Jacek Malczewski, Zatruta studnia IV, 1905, Muzeum Narodowe w Poznaniu
Justyna Napiórkowska, historyk sztuki i europeista, prowadzi Galerię Sztuki Katarzyny Napiórkowskiej w Warszawie, Poznaniu i Brukseli, autorka „O sztuce”, Bloga Roku 2010 w dziedzinie Kultury. W portalu Natemat pisze głównie o sztuce polskiej XX i XXI wieku.
www.justynanapiorkowska.natemat.pl
Artykuł przygotowany we współpracy z Galerią Sztuki Katarzyny Napiórkowskiej www.napiorkowska.pl
