Pochwała neonów


Jan Mucharski, Siatkarka, 1960, Warszawa MDM (Plac Konstytucji)

Neony, obok mleka przynoszonego pod drzwi były chyba najlepszą rzeczą jaką dał PRL. Rozświetlały się spektakularnie. Tworzyły klimat miejsc. Wśród ciemnych ulic świeciły jasno jak gwiazda północna. Były jak forpoczty dobrobytu w szarym miejskim pejzażu.

W Białymstoku trwa ważna akcja. Zbierane są fundusze na odrestaurowanie jednego z legendarnych, miejskich neonów. Żonkile przy ulicy Lipowej po renowacji mają zostać odpalone 28 marca. Włączmy neonową wiosnę! Neony, obok mleka przynoszonego pod drzwi były chyba najlepszą rzeczą jaką dał PRL. Rozświetlały się spektakularnie. Tworzyły klimat miejsc. Wśród ciemnych ulic świeciły jasno jak gwiazda północna. Były jak forpoczty dobrobytu w szarym miejskim pejzażu. Projektowali je niekiedy wybitni artyści. W swoich pracach dokonywali aranżowanego mariażu między funkcyjnością i estetyką. Neony były syntetyczne. Litery pięknie skrojone. Przekaz cudownie prosty. Grafik nie płakał, kiedy projektował.

Neony znacznie mniej spektakularnie znikały. Przez ostatnie dwie dekady rdzewiały. Gasły i zanikały. Literka po literce. Niszczone pragmatyzmem, zaniechaniem i kapitalistyczną wojną bilbordową. W dzisiejszych miastach niestety wciąż rządzą banery, jak pełne żagle rozpostarte na budynkach centrum. Mimo szumnych krucjat wciąż głośno łopocą. Przynoszą mieszkańcom projekcje smartfonów, usług bankowych i aut. Wspólnotom mieszkaniowym- fundusze remontowe, a miejskim władzom- opinię nieskuteczności w walce z bilbordowo-banerowym naroślem. Kilka bitew może było przegranych, ale było także kilka zwycięstw. W Warszawie mamy już muzeum neonów. Neony ratowała na przykład Paulina Ołowska. Dostrzegliśmy, że to co było codziennością, bywało także wyrazem artystycznego kunsztu, który trzeba chronić. Ale przecież miejsce neonów jest na ulicach, nie w muzeach. Teraz czas na Białystok. Świetna akcja społeczna ma na celu odnowienie neonu z żonkilami z ulicy Lipowej. Włączmy wspólnie wiosnę żonkilową!

Neony znacznie mniej spektakularnie znikały. Przez ostatnie dwie dekady rdzewiały. Gasły i zanikały. Literka po literce. Niszczone pragmatyzmem, zaniechaniem i kapitalistyczną wojną bilbordową. W dzisiejszych miastach niestety wciąż rządzą banery, jak pełne żagle rozpostarte na budynkach centrum. Mimo szumnych krucjat wciąż głośno łopocą. Przynoszą mieszkańcom projekcje smartfonów, usług bankowych i aut. Wspólnotom mieszkaniowym – fundusze remontowe, a miejskim władzom – opinię nieskuteczności w walce z bilbordowo-banerowym naroślem. Kilka bitew może było przegranych, ale było także kilka zwycięstw. W Warszawie mamy już muzeum neonów. Neony ratowała na przykład Paulina Ołowska. Dostrzegliśmy, że to co było codziennością, bywało także wyrazem artystycznego kunsztu, który trzeba chronić. Ale przecież miejsce neonów jest na ulicach, nie w muzeach. Teraz czas na Białystok. Świetna akcja społeczna ma na celu odnowienie neonu z żonkilami z ulicy Lipowej. Włączmy wspólnie wiosnę żonkilową!

Akcja Żonkil
youtube.com

PS Po żonkilach naprawiana ma być Dama Kameliowa z Hotelu Miejskiego, neon Placydy Bukowskiej, młodzieńczej miłości Czesława Miłosza.


Hotel Miejski, Dama Kameliowa, Placyda Bukowska

Justyna Napiórkowska
historyk sztuki i europeista, prowadzi Galerię Sztuki Katarzyny Napiórkowskiej w Warszawie, Poznaniu i Brukseli, autorka „O sztuce”, Bloga Roku 2010 w dziedzinie Kultury.

Mecenasem portalu artissimo.pl jest Galeria Sztuki Katarzyny Napiórkowskiej www.napiorkowska.pl

alt

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *