Florencja

Florencja. Są takie miejsca, po odwiedzeniu których trzeba chwilę okrzepnąć. Odetchnąć od tego cudownego przepychu, nadmiaru tego, co piękne, doskonałe.

Po raz pierwszy, dwa tygodnie temu we Florencji, doświadczyłam syndromu Stendhala. Między salą z Botticellim, a pokojem Leonarda. Zawroty głowy, dziwne osłabienie. Myślałam, że to tylko legenda, licencia poetica fantazjujących przewodników, a tu- definicyjny syndrom Stendhala. Dopada mnie, przyzwyczajoną do oglądania obrazów. Chwilę wytchnienia znalazłam naprzeciw Tryptyku Portinarich Hugo van der Goesa. Na malarzy Północy zawsze można liczyć, znaleźć dosłownie chwilę ochłody, po gorączce oglądania obrazów mistrzów włoskich. Czytaj dalej „Florencja”

Lippo Lippi

Deszczowe lato, lato lektur. Właśnie czytałam ciekawą biografię. Florencja, Prato i okolice, czasy Masolina i Massacia. Bohater nazywa się niewinnie. Lippo Lippi. Nauczyciel Botticellego. Malarz cudownych, delikatnych Madonn. Biografię miał mniej zacną. Historia na literacki warsztat Umberto Eco. Zakon i incest w tle. Piraci, porwania, okupy, szalona miłość. I wybitne dzieła. Takie, po których można byłoby sobie wyobrażać ich autora jako ucieleśnienie cnót. Czytaj dalej „Lippo Lippi”