Neony, obok mleka przynoszonego pod drzwi były chyba najlepszą rzeczą jaką dał PRL. Rozświetlały się spektakularnie. Tworzyły klimat miejsc. Wśród ciemnych ulic świeciły jasno jak gwiazda północna. Były jak forpoczty dobrobytu w szarym miejskim pejzażu.