Wenecjanin na Północy czyli o podróżach artystycznych

images/stories/giovanni-bellini-madonna-con-il-bambino 1.jpg

Kiedy mówi się o malarstwie XV i XVI  wieku, zazwyczaj w myśleniu historyka sztuki pojawia się prosta kategoryzacja.
Północ – Południe.


Dwa światy, a między nimi linia demarkacyjna Alp. Wielka schizma w sztuce. Rozdział między światem wyrosłym z Antyku na południe od Alp a zanurzeniem w codzienności na Północy. Z jednej strony ród Bellinich, Pisanello, Lippi, Leonardo, z drugiej – Brueghelowie, Bosch,  Durer, Van Eyckowie, Memling. Z jednej słodycz sztuki, z drugiej uwaga skupiona na rzeczywistości.

Złotą nicią zszywającą kontynent były podróże artystyczne.

Podróżowali mecenasi, podróżowali ich wysłannicy, podróżowali artyści. I to podróże tych ostatnich przynosiły najwięcej. Podążali przez alpejskie przełęcze w poszukiwaniu wiedzy i inspiracji.

Włosi z Północy przywieźli technikę malarstwa olejnego, znaną już od kilku stuleci. Teofil Mnich, benedyktyn z Grecji, jeden pierwszych teoretyków sztuki w ciszy swojego skryptorium zapisywał zalecenia technologiczne dla malarstwa, witrażu, obróbki metali, by artyści sprawną ręką przekładali je na obrazy chwały Bożej. To on pierwszy w formie pisanej polecał rozcieranie barwników w oleju orzechowym. Malarska rewolucja kopernikańska, przewrót technologiczny, za którym poszedł rozwój sztuki w ogóle. Jednak wiedza ta pozostała zapomniana, aż do cudownego olśnienia Van Eycków.

Artyści Północy za to odkrywali dla siebie Antyk. Może nie entuzjastycznie, bez gorączki neofitów, a jednak.

Jak powiedział poznany niedawno przeze mnie dyrygent z Norwegii, na koncert słuchacz nie może przybyć w pośpiechu. Potrzebny jest czas i skupienie. Ja dziś mój czas poświęcę między innymi na
wystawę w brukselskim Bozar-cie.

Weneccy i Flamandzcy Mistrzowie to ekspozycja dotykająca tematu tego artystycznego Transaplinum, odwołując się do tytułu polskiej wystawy w Muzeum Narodowym sprzed kilku lat.  

Na reprodukcji – Madonna z Dzieciątkiem Giovanniego Belliniego

Justyna Napiórkowska

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *